Żydowska drukarnia Haliczów w Krakowie

Na wakacje przygotowałem dla czytelników bloga coś nowego - "serial" o żydowskim drukarstwie na terenie Rzeczypospolitej w XVI w. Jest to artykuł autorstwa Majera Bałabana opublikowany w "Pamiętnikach Zjazdu Naukowego im. J. Kochanowskiego" opublikowanych w Krakowie w 1931 roku. Teks ten pozwoliłem sobie nieco "uwspółcześnić" zastępując niektóre oryginalne sformułowania Autora ich dzisiejszymi odpowiednikami tam, gdzie brzmieć by one mogły dla dzisiejszego czytelnika nieco staroświecko. Zrezygnowałem także z przypisów. Po wakacjach mam nadzieję wydać całość (już z przypisami) w formie ebooka...

Trzech było braci Haliczów: Samuel, Aszer i Eljakim, synowie Chaima z Halicza(stąd ich przydomek) i oni to otworzyli w r. 1534 na Kazimierzu pod Krakowem pierwszą drukarnię hebrajską w Polsce i już w pierwszym roku wydrukowali dwa dzieła: Szaarej Dura i Sefer r Anczel. Pierwsza jest kodeksem rytualnym, druga to vocabularium niemiecko-żydowskie (jidisz) do Pięcioksięgu. Po tych dziełach poszły dwa tomy kodeksu rytualnego Jakuba ben Aszer: Turim, dwa tomy modlitewnika Machzor, elegie (Selichot), pieśni (Zmirot) itp. oraz „Księga decyzji” (Pesakim) rabina lubelskiego Szaloma Szachny (zm. r. 1559). Dzieła te, najpotrzebniejsze dla szkoły i w życiu codziennym, znalazły wielu odbiorców w Krakowie i w innych miastach polskich, drukarze mieli w rękach liczne membrany i skrypty dłużne księgarzy i osób prywatnych, a także zaciągnęli liczne zobowiązania za papier i farbę drukarską. Wtem jak grom z jasnego nieba rozeszła się w „Mieście Żydowskim” wieść, że wszyscy trzej bracia wraz ze swym stryjecznym (ciotecznym) bratem porzucili żydostwo i przyjęli chrzest (w marcu roku 1537). Co było przyczyną tego kroku, nie da się ściśle określić, lecz na podstawie współczesnych aktów możemy z wielkim prawdopodobieństwem stwierdzić, że uczynili to pod wpływem, a może pod przymusem biskupa Gamrata, w którym następnie znaleźli gorącego opiekuna.

Był to okres dla Żydów bardzo niedobry; wzmagający się protestantyzm ze swymi licznymi sektami aż do judaizantów skierował baczną uwagą kleru katolickiego na Żydów. Na synodach duchownych i na sesjach kapituł mnożą się skargi na chrześcijan zaniedbujących święta chrześcijańskie, a świecących święta żydowskie i sobotę, proces i spalenie Katarzyny Weiglowej na Rynku krakowskim jeszcze bardziej potęguje nienawiść kleru i wiernych przeciw istotnym lub domniemanym promotorom tego odstępstwa. Może i nasi Halicze byli wmieszani w tę sprawę i tu leży przyczyna ich chrztu. W miejsce Samuela, Aszera i Eljakima, mamy nowochrześcijan: Pawła, Andrzeja i Jana, a obok nich ochrzcił się ich stryjeczny brat Andrzej.

Mimo porzucenia wiary ojców, chcieli bracia Halicze dalej drukować i sprzedawać księgi hebrajskie, lecz ich byli współwyznawcy nie chcieli i nie mogli kupować u wychrztów modlitewników, Biblii i innych ksiąg liturgicznych, a nadto, zerwawszy raz z nimi, nie chcieli im płacić zaległych długów. Sprawa oparła się o Gamrata, a za jego pośrednictwem o króla. Zygmunt I wydał po kolei kilka dekretów, mocą których wziął nowochrześcijan w opiekę, zabraniając Żydom gdzie indziej kupować księgi hebrajskie, o ile znajdują się na składzie u Haliczów. Niewiele to pomogło, bo ksiąg nikt nie kupował. Wówczas uprosili neofici Zygmunta I, by skłonił seniorów gmin żydowskich, by ryczałtem cały zapas ksiąg hebrajskich u nich wykupili. Król dał posłuch tej prośbie i dekretem z 31 XII 1539 nakazał seniorom krakowskim i poznańskim, (a potem i lwowskim), wykupić cały zapas drukarni i księgarni Haliczów. Wyznaczona przez króla komisja zajęła się inwentaryzowaniem magazynu, przy czym się okazało, że na składzie u Haliczów było 3350 tomów, które oceniono ryczałtem na 1600 złp. Sumę tę miały zapłacić wyż wspomniane trzy gminy w ciągu trzech lat po równej części.

Inwentarz drukarni Haliczów, sporządzony w r. 1539, jest pierwszym inwentarzem jakiejkolwiek drukarni hebrajskiej na świecie, a mamy w nim podane następująco dzieła wraz z ilością egzemplarzy:
a) Machzorim 800, b) Selichot 850, c) Turim Jakuba ben Aszera 500, d) Jocerot 400, e) Minhagim 500, f) Zmirot 200 (większy format), g) Zmirot 300 (mniejszy format).

Co się stało z tymi książkami, czy je sprzedano, czy też je spalono, trudno powiedzieć. Do naszych czasów dochowały się ledwie pojedyncze egzemplarze (unica), jak np. drugi tom Machzoru w prywatnej bibliotece Schokkena w Zwickau (w Saksonji), dwa tomy Turim w bibliotece miejskiej w Franfurcie oraz w uniwersyteckiej w Oxfordzie. Przy czym należy zwrócić uwagę na to, że kilka z dzieł inwentarzem objętych wydrukowano lub wykończono już po chrzcie Haliczów, gdy firmantem drukarni był Jan Halicz. Ten to Jan objął prawdopodobnie po rozbitej spółce cały zapas czcionek hebrajskich i wydał drugi tom Machzoru, po czym jednak oddał czcionki bratu swemu Pawłowi, a sam otworzył drukarnię łacińską, w której w r. 1540 odbił kilkanaście dziełek i broszur. Potem o nim głucho i dopiero po ośmiu latach (1548) drukuje kosztem biskupa Maciejowskiego gramatykę hebrajską Franciszka Stankara: Ebreae Grammaticae Institutio, a w roku 1561 umieszcza swe nazwisko na dziełku, wydrukowanym w znanej drukarni Łazarza Andrzejowczyka.
Wnioskując z formy typograficznej druków, możemy stwierdzić (a uczynił to już K. Piekarski), że Jan Halicz niektóre swe wydawnictwa drukował u Unglera.

Drugi z braci Haliczów, Paweł, nawet po chrzcie nie chce oddalić się od żydostwa, lecz, stara się swych dawnych współwyznawców nawrócić na wiarę chrześcijańską. Zrazu uprawia on pracę misyjną w Wielkopolsce, lecz rychło wraca do Krakowa i zabiera się do wydania Nowego Testamentu w języku żydowskim, „wiedząc, że rabini posiadają w swych bibliotekach egzemplarze tego dzieła, lecz ukrywają je przed prostaczkami. On tedy wstępuje w szranki i wydaje tę księgę literami hebrajskiemi, by ją udostępnić szerokim masom żydowskim”. Chcąc sobie ułatwić pracę, transkrybuje Paweł tłumaczenie niemieckie Lutra, co przy nikłej kontroli literackiej owego czasu oraz wobec tego, że żaden z jego mecenasów nie znal liter hebrajskich, uszło mu bezkarnie. Tak więc mamy tutaj dosłowny niemiecki tekst Lutra w transkrypcji liter hebrajskich, dedykowany biskupowi Gamratowi.

Gamrat opłacił też koszty tego wydawnictwa, które zostało wydrukowane prawdopodobnie czcionkami dawnej drukarni Haliczów. W tytule widzimy herb Rzeczpospolitej i herb Bony, a w dedykacji zaś herb Gamrata; w przydługim wstępie sławi Paweł zasługi swego mecenasa. Lecz nadzieje mecenasa i drukarza nie spełniły się, nie zjawiły się owe tłumy Żydów żądnych chrztu, egzemplarze Nowego Testamentu leżały tak długo w księgarniach czy też piwnicach biskupich, aż zgniły, czy też wróciły do papierni na przemiał.

Paweł ustąpił z Krakowa i osiadł we Wrocławiu, gdzie począł szukać szczęścia na tej samej drodze, którą kroczył Jan Reuchlin i inni hebraiści XVI wieku. Lecz gdy tamci zamierzali uczyć chrześcijan języka hebrajskiego i to dla poznania oryginału Biblii, Paweł postanowił uczyć chrześcijan języka żydowskiego (jidisz), którym w owym czasie posługiwali się Żydzi w Niemczech i w Polsce. Halicz miał na oku cel praktyczny, chciał on „odkryć tajemnice żydowskie”, t. j. ułatwić chrześcijanom zbadanie tajników, zawartych w listach i księgach żydowskich. W tym celu ułożył i wydrukował w Hundsfeld (Psie Pole) w r. 1548 książeczkę pod przydługim tytułem: Elemental oder Lesebüchlen, doraus meniglich mit guten Grund underwisen wirt, wie man deutsch büchlen, issiven oder Sebdbrire, Schuldbrive, so mit ebreischen oder Jüdischen bucstaben geschriben werden. Auch die Zol, Jar, Monad und anders zu gchörig lesen und verstchen sol. Itzt neulich an tag gegeben. Gedruckt zu Hundsfeld durch paul helicz M. D. XXXXIII.

No comments:

Post a Comment